Home PODRÓŻEINDIE Hatu Peak i Shimla Indie#4

Hatu Peak i Shimla Indie#4

dodał damian
Indie na własną rękę: Kalka - Hatu Peak - Kalka, marzec 2009, Dzień 4,

Po śniadaniu i obowiązkowej masala tea, pakujemy się do jeep’a oczywiście kolejna wariacja Taty. Super krętymi drogami kierujemy się na na lekki trekking. Celem jest Hatu Peak, wznoszący się na ok 3400 m n.p.m. Naszym kierowcą jest młody chłopak z zabawnym młodocianym zarostem, na oko ok. 18 lat.

Tata Motors – ahoj przygodo!

Kilkukrotnie aby pokonać jakiś szczególnie ostry i pod dużym nachyleniem zakręt, musimy się zatrzymać, podjechać maksymalnie do przodu, wycofać się ze skręconymi kołami i dopiero po takim ciągu działań możemy jechać dalej – brak wspomagania i tragiczna zwrotność tego samochodu wymaga większego wysiłku i cierpliwości od kierowcy. Obowiązkowo przed każdym ostrym zakrętem – za którym nic nie widać nasz drajwer trąbi. Mijamy po drodze kolejne małe miasteczka, porzucone samochody – a dokładnie wraki samochodów i krowy pasące się na mini wioskowych wysypiskach śmieci, ot taki zwykły krajobraz.

Szary mundur, mały mundur…
Na łokciach kilka łat

W oczy rzucają mi się dzieciaki wracające z lub udające się do szkoły  ubrane w mundurki szkolne – pierwsza myśl: postkolonializm i wpływy brytyjskie 🙂 Jestem z pokolenia które do szkoły podstawowej już nie chodziło w mundurkach, chociaż pamiętam kolegów i koleżanki z moje szkoły w Hołdunowie (dawne dzieje) które mundurki nosiły. Kiedyś w moim liceum padł pomysł abyśmy mieli swoje mundurki – o ile pamiętam zdania były podzielone – ja zdecydowanie przeciw, to były czasy kiedy kolorowe koszulki i „wybielane” spodnie stanowiły po trochu o mojej tożsamości 😀  Pisząc ten tekst z ciekawości sprawdziłem czy ktoś może, jacyś „amerykańscy naukowcy” zbadali użyteczność noszenia mundurków i okazało się że tak. David L. Brunsma z Uniwersytetu Missouri i Kerry A. Rockquemore z Uniwersytetu Notre Dame przyjrzeli się zagadnieniom mundurkowym i  jeśli wierzyć Wikipedii: „wprowadzenie mundurków nie spowodowało poprawy frekwencji ani dyscypliny. Nie wyeliminowało też problemu narkotyków. Ci sami naukowcy stwierdzili, że mundurki nie miały znaczącego wpływu na osiągnięcia w nauce ani na nastawienie uczniów do szkoły”. Mój punk’owy stosunek do mundurków znalazł odzwierciedlenie w badaniach naukowych 🙂 Dzisiaj nie mam już tak radykalnego stosunku do mundurków – czasami chętnie wykorzystuję „magię mundur” ubierając garnitur na różnego rodzaju spotkania ale to już inna historia 🙂

Mimo iż z naszego hotelu do Hatu Peak mamy ok. 70 km to podróż zajmuję nam około trzech godzin.  Docieramy w końcu do stóp Hatu Peak, jest śnieg – nasza terenówka mimo szczerych chęci dalej nie pojedzie. Zabieramy aparat i niespiesznie ruszamy w górę, po drodze odwiedzamy świątynię bóstwa tej góry, obowiązkowo przed wejściem zdejmujemy buty, kilka fotem i ruszamy dalej. Przed szczytem między drzewami prześwitują góry – tak to te góry 🙂

Hatu Peak 3400 m n.p.m.

Na szczycie usytuowana jest kolejna kolorowa hinduska świątynia: Hatu Mata Temple. Jednak to nie świątynia jest tutaj główną atrakcją. W oddali widzę piękne ośnieżone szczyty Himalajów – widok niezapomniany. Siedzimy dłuższą chwilę na szczycie, robimy trochę zdjęć, pojawiają się psy – tym razem przyjazne. Aga odczuwa wysokość, mi również również daje o sobie znać mniejsze ciśnienie – to był wtedy mój najwyższy szczyt – 3400 m n.p.m.

Do Szhimli wracamy tą sama drogą. W naszym hotelu zjadamy obiad – uwielbiam kuchnie indyjską wszystkie dale, pakory – wege raj 😀 Chwila odpoczynku i ruszamy na miasto, dzień wcześniej zafascynowało mnie lokalne piwo, dostępne w sklepie z alkoholem, który otwierają tylko późnym popołudniem. Kupujemy 2 butelki, z ciekawostek zawartość alkoholu waha się w przedziale od 5,5 do 7,8% ;-p smak podły.

Miód, skarpety i płyty CD

Łazimy trochę po mieście, nadal uważam że nie ma to za wiele wspólnego z kurortem ale podoba mi się. Nawet wiszące chodniki, wydają się czymś normalnym.

Trafiamy również na targ, gdzie zaopatrujemy się w tutejszy miód nie jest to słynny „mad honey-grayanotoxins”, ale bardzo delikatny i mniej słodki niż mój ulubiony spadziowy. Objadamy się tez czymś słodkim, przypominającym ryż preparowany w melasie cukrowej. Aga kupiła sobie również skarpety z dwoma palcami a ja po długich minutach przesłuchiwania kolejnych płyt decyduję się w końcu kupić  płytę CD z bungrą – nie ostatnia na tym wyjeździe zresztą 😉

Zaglądając gdzie się da, odwiedzamy kilka świątyń hinduskich i  katolicki kościół.

Małpa zawsze będzie małpą, choćby i w jedwabiu

Małpy a dokładnie makaki w Shimli budzą moje ambiwalentne odczucia do pewnej odległości są atrakcją, w domu tego nie ma. Gdy są spokojne i zajmują się sobą, ewentualnie innymi sprawami są fascynujące. Natomiast bliższe spotkania nie należą do bezpiecznych, nasz przewodnik przestrzega aby ich nie karmić, nie drażnić ogólnie unikać i uważać na aparaty i inne bardziej luźne przedmioty – makaki są sprytnymi złodziejami, do tego łatwą wpadają w złość i to już może być naprawdę niebezpieczna sytuacja.

Mieliśmy, w zasadzie to Aga miała małą przygodę z jednym z makaków. W pewnym momencie małpa bardzo chciała wejść do naszego hotelowego pokoju przez uchylone okno – to nie byłby dobry pomysł. Aga widząc to chciała zamknąć okno, co bardzo nie spodobało się małpie po drugiej stronie, która złapała szybko za ramę okna i zaczęła ciągnąć w stronę przeciwną, jednocześnie wrzeszcząc i przywołując posiłki. Sytuacja zrobiła się nieciekawa: Aga siłuje się z małpą przy oknie i widzę że dwie kolejne lecą z pomocą. Okno nie mało klamki, zamykało się na skobel, stąd też pewna trudność w zamknięciu. Szczęśliwie udało się zamknąć okno. Po chwili wyszedłem sprawdzić na tarasie co z małpami a zwłaszcza z prowodyrką zajścia. Jak gdyby nic grzecznie baraszkowały – małpi Doktor Jekyll i pan Hyde.

Shimla – Tudor Revival i rajdy rowerowe

Miasto Shimla leży w Himalajach Małych – nazwa Himalaje Małe (w pełni poprawna) brzmi dla mnie jak mikro apartament. Kolonialna zabudowa Shimli wypełnia okoliczne zbocza od wysokości ok. 1900 do 2300 m n.p.m. Taki trochę większy starożytny amfiteatr, na kolejnych stopniach zamiast widzów piętrzą się zabudowania.

Shimla jest stolica indyjskiego stanu Himachal Pradesh, jest ważnym centrum edukacyjnym i kulturalnym Indii. Z racji ukształtowania terenu Shimla od 2005 roku jest gospodarzem Hero MTB Himalaya jednego  z najtrudniejszych wyścigów  MTB na świecie. Od 2016 trasa rajdu wiedzie z Shimli do Dharamshali i nazywana jest rajdem „Land of Lamas”.

Jeżeli jesteś fanem architektury znajdziesz tutaj bogactwo budynków stylizowanych na architekturę Tudorbethan (udawany Tudor- podoba mi się klarowność tego określenia) i neogotycką. Przyznaję że jestem trochę ignorantem w tych kwestiach i na architekturze znam się tyle co na motocyklach.

Wieczorem siedzimy na tarasie naszego hotelu, poniżej Shimla powoli idzie spać – dobrze że nasz hotel nie był jednak te 500 metrów od stacji.

podobne wpisy

Dodaj komentarz