(nie)Tani nocleg blisko lotniska w Mexico City
Budzę się rano w małym, kiepskim meksykańskim hoteliku niedaleko lotniska. Powoli otwieram oczy i czuje wczorajszą długą podróż samolotem, do tego noc nie należała do najprzyjemniejszych. Tajemnicze coś zwisa z sufitu. Pokój jest „skromny” i mało przestronny, z ubogim wystrojem, który nie wprowadza pozytywnego nastroju.
Okno, okazuję się być drzwiami balkonowymi do jakiegoś składziku rzeczy niepotrzebnych – oczywiście się nie otwiera, więc nie ma mowy aby przewietrzyć pomieszczenie. Na podłodze leży z pozoru czysty, ale w sumie już trochę wytarty dywan. Brakuje tylko aby na podłodze leżały resztki jedzenia i odpadki, po poprzednich gościach.
W łazience, jest niewiele lepiej, ale jest woda i papier toaletowy. Pod prysznicem na ścianie wisi informacja iż należy odkręcić lewy kurek i poczekać około minuty aż pojawi się ciepła woda. Dla pewności wchodzę w klapkach i czekam na cud ciepłej wody.
W pakiecie ma śniadanie, odnajduje miejsce na piętrze gdzie serwowane są śniadania. Możliwości kończą się na chlebie tostowym, wyrobie seropodbnym, mieszance płatków i jogurtu z 10 litrowego wiaderka, zapomniałbym! Są też banany.
W mojej noclegowni w zasadzie nikt nie mówi po angielsku, mój hiszpański ogranicza się do kilku słów. Wychodzę z hotelu, bo jak rozumiem kupię za rogiem kartę SIM i połączę się ze światem.
Okolica wokół hotelu nie należy do najpiękniejszych – smród spalin i hałas z pobliskiej ulicy. Mnóstwo straganów z jedzeniem i chińskim badziewiem. Krótki spacer i okazuję się, że owszem mogę doładować konto ale samej karty SIM nie kupię – nadzieja w lotnisku, do którego planuje wrócić.
Wracam do bazy, pakuję swój dobytek. Taxi zamówiła pani z obsługi – dziękuję za „Tłumacza Google”. Do lotniska jest dosłownie rzut beretem. Droga na lotnisko w świetle dnia, nie wydaje aż tak niebezpieczna jak można przeczytać w Internecie.
O kupowaniu karty SIM i wypożyczaniu samochodu na lotnisku w Meksyku
Jestem na lotnisku. Międzynarodowy Port Lotniczy Benito Juárez, jeden z największych lotnisk Ameryki Łacińskiej. Niezwykle hałaśliwe, tysiące ludzi przemieszczających się po terminalu tworzą atmosferę ciągłego hałasu i zgiełku. Dziesiątki punktów handlowych z obsługą nie mówiącą po angielsku.
Na lotnisku chcę załatwić dwie sprawy: wynająć samochód i kupić kartę SIM. Wynajem samochodu jest dla mnie doskonałym sposobem na swobodne odkrywanie miejsca, do którego się udaję. Lotnisko w Mexico City oferuje wiele opcji wynajmu samochodów, które można dostosować do swoich preferencji i budżetu. Zrobiłem rozeznanie przed przylotem ale nie rezerwowałem niczego on-line, postanawiając zrobić to na miejscu.
Łatwiej wynajmiesz samochód niż kupisz kartę SIM! Ostatecznie znalazłem punkt, gdzie udało się kupić SIMa. Karty się nie rejestruje, jak jeszcze kilka lat temu w Polsce zanim wymyślono „zasady bezpieczeństwa” związane z rejestracją karty. Jest sukces – idę do meksykańskiej żabki – OXXO, doładowuje konto, mam kontakt z bazą w Polsce.
Teraz czas na samochód, mam spore obawy po doświadczeniach z hotelem i tym co widziałem na drodze. Pytam o ofertę kilkanaście różnych wypożyczalni, można a nawet trochę warto się targować. Wybrałem full ubezpieczanie – w końcu to Meksyk.
Pakuje się do podstawionego busa, który ma mnie zabrać do miejsca odbioru samochodu. Na miejscu dostaję kluczyki do niebieskiej Acury. Myślałem że będzie gorzej. Wybrałem wersję z manualną skrzynią, bo była parędziesiąt $ tańsza niż automat. Na koniec, dziewczyna wypożyczalni, radzi abym nie dawał do ręki mojego prawa jazdy żadnym policjantom – trochę dziwna rada ale niech będzie.
Mexico City samochodem – pierwsze wrażenia
Jazda po ulicach Mexico City to przygoda sama w sobie – jeszcze pewien o tym będę wspominał. Zasada nadrzędna brzmi: masz większy samochód, możesz więcej. Walczę o przetrwanie od parunastu minut, gdy widzę w lusterku policjanta na motocyklu z włączonym kogutem, macha aby się zatrzymał. Zatrzymuję się, trochę zdziwiony czego on chce. Mundurowy, duka coś po angielsku ale posługuje się translatorem w telefonie. Zaczyna swój wywód od zarzutów przejechania przeze mnie na czerwonym świetle, rozmowy przez telefon i przekroczenia prędkości. Mógł od razu dorzucić strzelanie do przechodniów. Twierdzi że jechał za mną od wypożyczalni, bo tam przejechałem na czerwonym a potem to w zasadzie musiał mnie ścigać bo tak szybko jechałem – zauważę tylko, że nie minąłem żadnych świateł a na pytanie jak zmierzył moją prędkość odpowiedział że się zna na tym i już.
Policja w Meksyku: korupcja i problemy
Przypomniałem sobie słowa dziewczyny z wypożyczalni żeby nie dawać mu prawa jazdy ani paszportu do ręki – pokazać tak ale tylko przez szybę. Skracając historię, która trwała bez mała 40 minut. Mundurowy chciał początkowo 500$, groził mi więzieniem, kajdankami a nawet bronią – nie celował we mnie ale wskazywał na swój pistolet, twierdząc że zaraz go użyje. Początkowo chciałem się dogadać ale od grożenia mi bronią, po prostu mnie wkurzył i powiedziałem, że chcę jechać na komisariat – chociaż bardzo nie chciałem bo moim marzeniem było wydostać się z tego miasta. Gliniarz zaczął mięknąć – zapytałem wprost ile chce łapówki aby się odpieprzył. Bełkotał o 100$ potem 50, dałem mu 25$ i powiedziałem że to max na jaki może liczyć. Wziął kasę i szczerząc się powiedział pięknym angielskim: „Welcome in Mexico”. Już wiem, że nie lubię Meksyku i tutejszych służb.
Lekcja nr 1: Municipal police – policja lokalna/miejska spotkanie z nimi to potencjalne kłopoty.
Po powrocie do domu przeczytałem, że „przeciętne meksykańskie gospodarstwo domowe wydaje 8% swoich dochodów na łapówki”?!? Zaufanie do wszystkich rodzajów policji (jest ich kilka) w Meksyku, jest niska i wynosiło poniżej 15%, dla porównania w Polsce 65%.
Autostrady i drogi płatne w Meksyku
Ruszam dalej, byle wyjechać z tego miasta. Dojeżdżam do bramek na autostradzie i tutaj niespodzianka – płatność tylko gotówką i tylko peso, żadnych dolarów i żadnych kart płatniczych, wycofuje samochód spod szlabanu, by potem wrócić pod prąd 3-pasmową drogą do najbliższego skrzyżowania.
Szukam kantoru, miejsca gdzie mogę wymienić Dolary na Peso, wyniki z map Googla nie napawają mnie optymizmem. Postanawiam wrócić na lotnisko, tam było sporo kantorów. Dlaczego nie wymieniłem od razu? Bo zapytałem kobiety w wypożyczalni, gdzie lepiej wymieniać kasę: na lotnisku czy na mieście? Odpowiedziała z przekonaniem, że na mieście.
Port Lotniczy Benito Juárez – szybciej niż się spodziewałem
Wracam na parking wypożyczalni, bo tam samochód jest bezpieczny i z buta idę na lotnisko. Spacer po terminalu w te i wewte, wybieram najlepszy kurs, wymieniam 300$ – proszę o w miarę małe nominały, dostaję ogromny plik banknotów, czuję się bardzo bogatym gościem. Dobra mam już wszystko.
Z ciekawości zagaduję do kobiety z wypożyczalni (Carolina) czy jej zdaniem kurs na lotnisku jest najlepszy? Odpowiada z takim samym przekonaniem jak wcześniej, tylko tym razem że na lotnisku jest najlepiej wymienić pieniądze… nawet się nie wkurzyłem.
Lekcja nr 2 Meksykanie bardzo chętnie Ci pomogą i udzielą zawsze rady, nawet wtedy gdy nie mają o czymś zielonego pojęcia. W słowniku Meksykanina nie istnieje chyba wyrażenie: „nie wiem” i warto o tym pamiętać.
Ucieczka z Mexico City 2023 – w kierunku La Malinche
Kolejny raz pokonuje trasę do bramek autostrady, tym razem z gotówka w ręce.
Opuszczam to cholerne miasto i mam nadzieję nie wracać zbyt szybko. Żar leje się z nieba, jadę niespiesznie ciesząc się klimatyzacją i możliwością połączenia telefonu z samochodem.
Kieruję się na mój pierwszy meksykański wulkan: La Malinche. Droga robi się naprawdę przyjemna, oczywiście do momentu, kiedy nie zechcesz wysiąść z samochodu – wtedy przypominasz sobie o plusach samochodu z klimatyzacją. Nitka asfaltu wije się po horyzont, w oddali majaczą pierwsze wulkaniczne stożki.
Prowadzony głosem z nawigacji w telefonie, zjeżdżam z przyjemnej drogi nr 136, w wąską ale wygodną drogę wspinającą się powoli w kierunku „Centro Vacacional IMSS Malintzi”. Nabieram wysokości, mijając kolejne połacie spalonego terenu. Jak się okaże, Meksyk płonie. Praktycznie na każdej górze, jaką odwiedzę wypalane są trawy i większe zarośla, zapach spalenizny jest synonimem Meksyku.
Następny wpis: Wulkan La Malinche