Home MOJE WYPIĘTRZONE MARZENIA Rysy od słowackiej strony i Koprowy Wierch

Rysy od słowackiej strony i Koprowy Wierch

dodał damian

Dzień drugi z Dobe Tatry’20. Wczoraj rozgrzewka – Jagnięcy Szczyt. Dzisiaj najbardziej wymagający dzień obejmujący wejście na Rysy, Koprowy Wierch – które będą bohaterami tego wpisu oraz popołudniowo-wieczorny Krywań (o Krywaniu pisałem tutaj). Po dniu przerwy odwiedziłem Sławkowski Wierch i Małą Wysoką. Tyle tytułem wstępu.

Standardowo: pobudka 3:33, śniadanie, ostatnie rzeczy do plecaka i pakuje się do samochodu. Po drodze jeszcze tankowanie, kawa z ciastkiem i leniwe 2 godziny do Szczyrbskiego Jeziora (słow: Strybskie Pleso) mijają całkiem szybko. Dawno nie byłem w słowackim centrum biznesu i turystyki – ogarniam samoobsługowy parking, przebieram się – chwila dylematu jakie buty ubrać: podejściówki czy trailowe? Wybór pada na podejściówki (niestety, o czym później).

Na Rysy ze Szczyrbskiego Jeziora

Dziarsko ruszam w górę, na pierwszy ogień idą dzisiaj Rysy. Dawno temu, prawie 20 lat temu z wycieczką PTT miałem okazję wejść na nasz najwyższy szczyt od strony słowackiej ale prawie nic z tego nie pamiętam, prawie nic. Bo pamiętam dość dobrze ze odłączyłem się od grupy i zamiast grzecznie autokarem wrócić do domu w niedziele wieczorem, wracałem autostopem z opcją noclegu w przydrożnym rowie. Do domu dotarłem w poniedziałek.

Wracając do dnia dzisiejszego, parę minut po piątej a ludzi jest całkiem sporo. Początek to dość monotonny odcinek do rozwidlenia przy Popradzkim Stawie. Szczęśliwie mija to szybko, jestem podniecony myślą o trzech szczytach, więc nawet nie zatrzymuję się aby jakąś fotę pstryknąć.

Przy rozwidleniu odpoczywa większa grupa ludzi. Nie zatrzymuje się – cel jest jasny: Rysy i trzymać równe tempo bez szaleństw. Wyprzedzam kolejne grupki pretendentów do miana zdobywców Rysów. Słońce już wstało, jest ciepło, chmur na niebie, tylko tyle żeby urozmaicić błękit na zdjęciach. Kolejny checkpoint, jaki zaplanowałem palcem po mapie dzień wcześniej przy Żabim Potoku, właśnie minąłem. Tutaj za kilka godzin wybiorę szlak niebieski na Koprowy Wierch, tymczasem trzymam się czerwonych oznaczeń. Po przekroczeniu Żabiego Potoku rozpoczyna się lekkie podejście która wypłaszcza się przy malowniczych Żabich Stawach.

Żabie Stawy Mięguszowieckie

Żabie Stawy Mięguszowieckie zwane też Żabimi Stawami lub Żabimi Plesami (słowackie, Žabie plesá Mengusovské) to trzy tatrzańskie stawy położone w Dolinie Żabiej Mięguszowieckiej (Kotlina Žabích plies). Wspomniane trzy stawy to, zaczynając od największego: Wielki Żabi Staw Mięguszowiecki (Veľké Žabie pleso Mengusovské), powierzchnia 2,6 ha i głębokość 7 m, znajduje się na wysokości 1921 m n.p.m., kolejnym jest Mały Żabi Staw Mięguszowiecki (Malé Žabie pleso Mengusovské) o powierzchni 1,2 ha i głębokości 13 m, położony na wysokości 1919 m n.p.m. Ostatni, czyli najmniejszy Wyżni Żabi Staw Mięguszowiecki (Vyšné Žabie pleso Mengusovské), co prawda najmniejszy ale najwyżej położony, na wysokości 2045 m n.p.m.

Zostawiam za sobą Wielki Żabi Staw Mięguszowiecki, szlak zaczyna mocniej wznosić się zakosami. Lubię ten moment w Tatrach gdy ścieżka zaczyna mocniej pnąc się w górę, w końcu widzę wyraźniej że nabieram wysokości co potwierdza wysokościomierz w zegarku. Pojawiają się pierwsi turyści, którzy podążają w przeciwnym kierunku. Zakładam że wschód słońca na szczycie był fantastyczny. Dochodzę do najtrudniejszego odcinka na szlaku. Odcinek zabezpieczony łańcuchami i metalowymi stopniami oraz rozdzielony na cześć dla osób wchodzących i schodzących o czym informują oznaczenia.

Stąd już rzut beretem do schroniska, wchodzę na teren Wolnego Królestwa Rysy (słow: Slobodne Królestwo Rysy). Po drodze mijam popularny znak zakaz wjazdu w szpilach oraz tablica informacyjna z rozkładem jazdy słowackiego odpowiednika PKSu czyli SAD – którym zdjęcia nie zrobiłem bo jakoś tak wyszło. Ludzi jest już całkiem sporo, dochodzę do wniosku że o 3:33 to powinienem starować ze Strybskiego Plesa a nie z łóżka w Łabowej 😉. Dochodzę do najwyżej położonego schroniska w Tatrach – czyli Chaty pod Rysami 2250 m n.p.m. . Przy schronisku jest dość gwarno, o kolejce do kultowego kibelka nawet nie wspominam.

Chata pod Rysami – Przełęcz Waga – Rysy

Kilka minut od schroniska po wyjściu na przełęcz Waga, wieje i to jak wieje. Szybko wyciągam zewnętrzna kurtkę i naciągam kaptur na moją kaszkietówkę. Momentami czuje na twarzy latające drobinki, w takich momentach okulary przeciwsłoneczne sprawdzają się wyśmienicie.

Mijam jednak szybko schronisko, na szczyt został już tylko przysłowiowy rzut beretem (wg drogowskazów ok. 45 minut). Te kilkanaście minut na szczyt minęło dość szybko, widoczność rewelacyjna.

Rysy – najwyższy szczyt Polski

Na Dachu Polski melduje się po niecałych 3 godzinach od wyjścia ze Szczyrbskiego Plesa. Jest tłoczno, aby zrobić zdjęcie trzeba chwilę odczekać. Dobra, mam zdjęcie, a w zasadzie zdjęcia: ja, szydełkowy Gumiś i znowu ja w koszulce Dobe Tatry, bo w tym roku zgłosiłem swój akces do zabawy naszych południowych sąsiadów. Mimo wspomnianej sporej liczby zdobywców znajduję sobie swój kawałek Rysów gdzie zabieram się za uzupełnienie kalorii i poziomu płynów.

01

Niespiesznie a w zasadzie bardzo leniwie przeżuwam moje batony, zapijając je zieloną herbatą. Obok mnie pojawia się kilka wróbli, które ewidentnie liczą na partycypowanie w moim posiłku. Rzucam im kilka okruchów z batona – ale coś za coś, rzucam blisko żeby zdjęcie zrobić. Nie przeszkadza im to w ogóle, 2 najbardziej rezolutne wróble są na wyciągnięcie ręki i stosują skuteczny pressing. W tym samym momencie pojawia się niezidentyfikowany obiekt latający – po chwili okazuje się ze to czapka jednego z kolegów ze szczytu. Czapka kilka razy wpadała w prądy wstępujące co sprawiało ze gdy już myślałem że przepadła gdzieś w dole, ona nagle wzbijała się w z dużą prędkością. Tymczasem wróble nie odpuszczały i ni jak nie interesował ich czapkowy taniec – chciały więcej batonów 😀

Dla zainteresowanych link do Stravy z czasami i trasą „Strbskie Pleso – Rysy”

Z Rysów na Koprowy Wierch – czas start

Miło się siedzi ale czas na kolejną górkę tego dnia: Koprowy Wiercht. Schodzę dość szybko, przy schronisku jeszcze więcej ludzi, kolejka do kibelka jeszcze dłuższa. Innym razem zatrzymam się na dłużej. Droga do rozstaju przy Żabim Potoku (słow: Hincov potok) upływa szybko, mijam kilku nosiczy, tłumy (dosłownie) ludzi idących na Rysy oraz zaczynam żałować że wybrałem podejściówki zamiast butów trailowych.

Kawałek za przejściem na Hinczowym Potoku, znajduje miejsce gdzie próbuje udobruchać moje otarte stopy. Robi się gorąco – żałuje że nie mam krótkich spodenek (chociaż na Rysach – nie przyszło by mi to do głowy). Kalorie, płyny, masowanie stóp i ruszam dalej – przede mną bula zwana Zwyżką (1866 m n.p.m.) i szlak wznoszący się zakosami na Hinczową Dolinę, a tam stawy i to nie byle jakie stawy.

Wielki Hińczowy Staw w Dolinie Hińczowej

Są i stawy – uwielbiam jeziora w górach. A jak wspominałem wcześniej nie byle jakie stawy. Początkowo mijam Hińczowe Oka (słow: Hincove oká), które okresowo wysychają, by w końcu dojść do Wielkiego Hińczowego Stawu (słow. Veľké Hincovo pleso). Wielki Hińczowy Staw leżący na wysokości 1944,8 m n.p.m, ma powierzchnię 20,08 ha i 53,7 m głębokości, co sprawia że jest największym i najgłębszym jeziorem w słowackiej części Tatr. Po sąsiedzku znajduję się znacznie mniejszy ale również malowniczy Mały Hińczowy Staw (słow. Malé Hincovo pleso), powierzchnia: 2,22 ha, głębokość ok. 6,4 m a lustro wody znajduję się na wysokości 1923 m n.p.m. Szybka fota i ruszam dalej, zaraz rozpocznie się kolejne dzisiaj wymagające podejście na Wyżnią Koprową Przełęcz (słow: Vyšné Kôprovské Sedlo). Pocieszającym jest, że przy każdej potencjalnej chwili na złapanie oddechu za plecami mam piękny widok na Mały Hińczowy Staw (którego nie widać było do tej pory) lub Wielki Hińczowy Staw oraz otaczające szczyty.

Mijani ludzie, są opatuleni w kurtki, chusty a nawet cienkie czapki, czyli u góry wieje – a ja w tiszerciku narzekam na brak spodenek. Tuż pod siodłem wyciągam z plecaka ulubionego power strecha. Wieje jak cholera, szczyt wydaje się blisko ale w tym wietrze i kolejce ludzi idzie się kiepsko. Te siedemset metrów z przełęczy na szczyt trochę mi się dłuży.

Koprowy Wierch

W końcu jestem, po trzech godzinach od rozpoczęcia zejścia z Rysów, drugi dzisiaj szczyt do kolekcji Dobe Tatry. Wyciągam z plecaka kolejną warstwę odzieży, na głowę naciągam komin. Lubię wiatr ale nie taki – kilka fotek i postanawiam zejść gdzieś niżej. Na szczycie zdecydowanie za ciasno i zbyt wietrznie. 

Trochę poniżej znajduję sobie wygodną miejscówkę z bajkowym widokiem na Wielki Hińczowy Staw.  Pora około obiadowa więc czas coś zjeść i pomasować stopy: żałuje bardzo porannego wyboru butów. Zaczynam się zastanawiać, czy wejście na ostatni z dzisiaj zaplanowanych szczytów (krywań) jest realne. Brałem pod uwagę że mogę nie dać rady zrobić Rysów, Koprowego i Krywania w ciągu jednego dnia z powodu zmęczenia, przeszarżowania na początku (czyli ostatecznie też zmęczenie), dłuższym czasom przejścia niż zakładane ale problemów z butami nie brałem pod uwagę jako ewentualnego czynnika który pokrzyżuje mój dzisiejszy plan. No nic kolejny raz zmieniam (a raczej zamieniam skarpetki) i ruszam w dół – wolniej, znacznie wolniej bo to właśnie na zejściach moje podejściówki sprawdzają się zdecydowanie gorzej.

Siodło, Hińczowy Staw, dołącza czerwony szlak na Rysy, Popradzki Staw – to wszystko dzisiaj już było, różnica odczuwalna przede wszystkim w temperaturze, liczbie mijanych turystów i sygnałom z butów 😉

Dochodzę do Szczyrbskiego, dosłownie przebijam się przez ogrom straganów z ciupagami, wełną, miśkami i magnesami na lodówkę. Gdzieś tam jest Centrálne parkoviska i mój samochód.

Dla zainteresowanych link do Stravy z czasami i trasą „Rysy – Koprowy Wierch -Szczyrbskie Jezioro

Metryczka

nazwa: Rysy (słow. Rysy, niem. Meeraugspitze, węg. Tengerszem-csúcs)
lokalizacja: Polska/Słowacja, Tatry
wysokość: 2366 m n.p.m (polski wierzchołek 2499 m n.p.m)
wybitność: 136 m
uwagi: Rysy zaliczane są do Korony Europy, Korony Gór Polski, oraz Wielkiej Korony Tatr,
pierwsze zimowe wejście: 10 kwietnia 1884 Theodor Wundt z przewodnikiem Jakobem Horvayem,

nazwa: Koprowy Wierch (słow. Kôprovský štít, węg. Kapor-csúcs, niem. Dillenspitze)
lokalizacja: Słowacja, Tatry
wysokość: 2501 m n.p.m (polski wierzchołek 2499 m n.p.m)
wybitność: 163 m
pierwsze zimowe wejście: E. Baur i Alfred Martin 18 marca 1906 r.

 

podobne wpisy

Dodaj komentarz