Rtanj jest jedną z tych gór, której zdjęcie zobaczyłem w Internecie i zapragnąłem na nią wejść 🙂 Szukając później informacji o niej, okazało się że jest najwyższym szczytem w serbskiej części Karpat i tak zresztą zrodził się pomysł na zdobycie Korony Karpat (więcej o Koronie Karpat tutaj).
Metryczka
nazwa: Šiljak
lokalizacja: Serbia, Góry Rtanj
wysokość: 1565 m n.p.m
wybitność: 1 045 m
uwagi: Šiljak zaliczany jest do Korony Karpat
Serbskie góry, to nie tylko Midżur
Mimo iż dosyć często przejeżdżałem przez Serbię (do mojej ulubionej Czarnogóry) to przyznaję że poza Midżurem nie zdobyłem żadnej serbskiej góry. Tym bardziej odkrywszy Rtanj, a właściwie Siljak uznałem za atrakcyj cel wycieczki.
Góry Rtanj położone są we wschodniej części Serbii i naprawdę trzeba chcieć aby tam trafić. Największym okolicznym miastem jest Sokobanja – jeden z popularniejszych ośrodków turystycznych (uzdrowisko) w Serbii, znajdziecie tutaj między innymi stare tureckie łaźnie (Staro banjsko kupatilo) i trochę nowszy aqua park. Byłem, widziałem – raczej nie wrócę.
Do Rtanja najlepiej dostać się z Belgradu autostrada A1 (kierunek Nisz) a następnie drogą nr 36 ( kierunek Boljevac) – ważne z autostrady zjeżdżamy kawałek przed Niszem. Bez problemu dojedziecie tam korzystając z nawigacji w telefonie. Od wspomnianego Belgradu jest ok. 200 km, w zależności gdzie zrobicie swoją bazę wypadową na Rtanj.
Piszę Rtanj a powinienem Šiljak, bo to właśnie Šiljak jest najwyższym szczytem całego pasma. Wytłumaczę się o co chodzi z tym Rtanjem. Gdy rozmawiałem z miejscowymi o tej górze i nazywałem ją Šiljak to oni mnie poprawiali i mówili Rtanj – bo Šiljak to jeżeli dobrze zrozumiałem ostry szczyt w rozumieniu potocznym. Natomiast gdy mówisz Rtanj wszystko staje się jasne. Sprawdziłem z ciekawości w słowniku, Šiljak znaczy kolec.
Górskie piramidy
Jak widzicie na zdjęciach, ta góra to piękna piramida – a ja bardzo lubię górskie piramidy. Są tacy którzy utrzymuję że kiedyś była to piramida – jak w Egipcie, inni upierają się że gdzieś pod nią spoczywa UFO. W 2012 roku (dla przypomnienia w tym roku był koniec świata) zgromadziło się tam trochę ludzi wierząc że ów koniec świata tam przetrwają. Z kolei Arthur C. Clarke, Rtanj nazywa pępkiem świata – więcej ciekawostek w dalszej części.
W okolice Rtanja dotarliśmy późno w nocy, bez rezerwacji w żadnym hotelu czy innym tego typu przybytku. Założyliśmy że coś się znajdzie, ewentualnie będziemy spać tą jedna noc w samochodzie. Co prawda moja szanowna lepsza połowica – Aga upatrzyła sobie hotel u stóp Rtanja ale jak okazało się na miejscu nie było już wolnych pokoi – bo weekend, bo to niezwykły hotel. Ale gdy odchodziłem z przysłowiowym kwitkiem od recepcji wiedziałem że jutro tutaj wrócę.
Ostatecznie znaleźliśmy wolny pokój w jednym z zajazdów u stóp góry – takie coś turystycznego, składające się z kilku samodzielnych budynków, jakiś ogród, makieta Rtanja i sąsiedniej cerkwi – lubię dziwactwa ale tutaj zdecydowanie coś poszło nie tak napiszę tylko że na śniadanie była dobra gibanica i tyle z dobrych rzeczy. O poranku wróciliśmy do naszego upatrzonego hotelu, była niedziela – po południu miały zwolnić się pokoje. Postanowiliśmy pokręcić się po okolicy, Znaleźliśmy jakiś kawałek łąki z pięknym widokiem na Rtanj rozłożyliśmy koc i tak leniwie w opalając się w promieniach wrześniowego słońca minął nam dzień. Do hotelu Ramonda wróciliśmy po południu – wiedziałem że hotel jest fajny, cztero gwiazdkowy butikowy hotel u stóp gór, brzmi dobrze ale jak się okazało to było coś więcej. Wzięliśmy 2 noce w wersji HB, wszyscy szczęśliwi: Aga ma super hotel gdzie nawet nie zauważy że mnie nie ma, gdy pójdę w góry a ja mam idealna bazę na Rtnaj 🙂 Dobra miało być o górach, o hotelu kiedyś jeszcze napisze – bo to dłuższa historia.
Rtanj – Siljak najwyższy szczyt w serbskich Karpatach
Podczas przedłużonego pobytu u stóp Rtanja, na szczyt wchodziłem 3 razy – po prostu góra mnie zachwyciła do tego jest świetnym miejscem treningowym. Moim punktem startowym był hotel Ramonda – mój serbski raj na ziemi 🙂 Na szczyt prowadzi szlak biało-czerwony – łatwy do odnalezienia w osadzie Rtanj. Ja korzystałem z pewnego skrótu. Po wyjściu z hotelu kierując się w kierunku „Vrelo” czyli miejsca moc, które wskaże Wam każdy lokals, skręcałem po 200-300 metrach w prawo – i ruszałem przez las, wąską ścieżką dość ostro forsując zbocze aby dołączyć do szlaku.
Szlak jest dobrze oznaczony, ścieżka jest często uczęszczana. Początek biegnie lasem, gdzieniegdzie pomiędzy drzewami możemy zobaczyć osadę Rtanj i okoliczne górki. Dość szybko (jeżeli się prawie biegnie) las staję się coraz rzadszy, by w końcu móc zobaczyć piękną piramidę Rtanja. Przy ostatnich drzewach mijamy tablice z informacją ile nam jeszcze do szczytu. Od tego momentu poruszamy się już w pełni odsłoniętym terenie. W cieplejszych miesiącach słonce może dawać się tutaj we znaki – ja z racji wczesnej pory dnia (ok. 7 rano) i połowy października raczej ze słońca się cieszyłem – miło poczuć słońce na ciele w takich okolicznościach przyrody. Ścieżka jest wyraźna i ma wiele wariantów – poruszanie się tutaj jest dość swobodnie traktowane. Szybko nabieram wysokości dzięki czemu serce może zabić szybciej 🙂 Widoki są oszałamiające. Zapomniałem wspomnieć że w drodze na szczyt mogą wam towarzyszyć psy – z mojego doświadczenia przyjacielskie – jest to dość częste na Bałkanach. Przy pierwszym wejściu były trzy – na szczycie za wspólny trek powinienem się czymś podzielić ale jedyne co miałem to napój izotoniczny i batony energetyczne.
Od wyjścia z hotelu po godzinie i parunastu minutach melduje się na szczycie – wieje a mi opada szczęka – pisałem wcześniej że widoki oszałamiają, na szczycie jest jeszcze piękniej. Lubie ten moment kiedy cieszę się jak dziecko: bo nowe miejsce, bo piękna pogoda, bo pięknie wokół – endorfiny szaleją, prawie tryskają uszami.
Na szczycie Rtanja – piękna góra w Koronie Karpat
Na szczycie znajdują się pozostałości kaplicy zbudowanej przez Gretę Minh w 1934 r. Na cześć jej zmarłego męża Juliusa Minha, właściciela kopalni węgla u podnóża Rtanj. Wśród ruin, prawdopodobnie będą powiewały serbskie flagi, powtykane w rożne miejsca. Wśród gruzu i pozostałości murów kaplicy, znajdziecie sporo różnej maści pieniędzy – głównie serbskie ale widziałem również czeskie korony, euro i dolary – pozostawiane tutaj przez turystów – nie wiem czy w formie dziękczynnej czy na tzw. szczęście. PLN-ów nie widziałem.
Ruiny są dobrym miejsce aby schronieniem od silnego wiatru który potrafi tam naprawdę mocno dmuchać.
Jak wspomniałem widok ze szczytu jest fantastyczny – Rtanj góruje nad okolicznymi górami, jego wybitność sprawia że odnosi się wrażenie iż jest jeszcze wyższy. Przy zachodzie słońca góra rzuca fantastyczny trójkątny cień na okoliczne mniejsze góry – niestety widziałem to tylko na zdjęciach 😀 Tak naprawdę nie mogę jednak narzekać przy każdym z wejść pogoda mi sprzyjała – 2 razy wczesnym rankiem i raz o zachodzie słońca – za każdym razem dane mi było obejrzeć inny spektakl.
Rtanj – Serbskie Bieszczady
Góra jest bardzo popularna w Serbii – nie ma co się dziwić jest dość łatwo dostępna i jednocześnie piękna – wiem, powtarzam się ale widoki naprawdę powalają (mam słabość do gór bieszczado- i beskidzkopodobnych). Przy dobrej widoczności widok dookoła robi wrażenie i jak mówią lokalsi można zobaczyć wszystkie góry Serbii. Szczyt z racji swojego górowania nad okolicą (ewentualnie ze względu na UFO w środku) stanowi miejsce gdzie często dochodzi do wyładowań atmosferycznych, stąd w czasie burzy warto szybko się stamtąd ewakuować.
W okolicach weekendów ruch jest zdecydowanie większy – spotkałem kilka grup idących na Rtanj z przewodnikiem. Na jednaj z serbskich stron www z pomocą moich wspaniałych gospodarzy dowiedziałem się że organizowane są dwie duże imprezy turystyczne związane z Rtanjem tj. noworoczne wejście i nocne wejście w okolicach przesilenia letniego, ogólnie na Bałkanach wydaje mi się że wpływy rodzimowiercze (przedchrześcijańskie) są jednak trochę bardziej widoczne – co poczytuje jako ciekawe i ubogacające.
Ze szczytu wraca się tą samą drogą, ja przy jednym z zejść schodziłem bez szlaku – na skuśkę – wzdłuż głównej grani, innym razem zgodnie ze znakami zrobiłem trochę szerszy łuk w drodze do wioski – zobacz grafiki śladów tras ewentualnie szczegóły na Strave (linki poniżej)
Na szczyt można podchodzić również z przeciwnej strony niż ja, to jest z Mirova – czas podobny.
Góry, UFO, teorie spiskowe i miejsca mocy
Miało być o ciekawostkach – gdzieś już wspominałem że jestem amatorem fantastyki i SF – nie jestem jak jakoś szczególnym maniakiem ale naprawdę lubię. Wychowałem się na „Z archiwum X”, czytałem „Faktor X”, mam słabość do uniwersum stworzonego przez Gene Roddenberrego 😉 i ogólnie chętnie oglądam wszystko co o przyszłości. Tym bardziej nie mogę pominąć że według lokalnych mitów Rtanj to miejsce szczególne. Na początku wspomniałem że to stara piramida – zbudowana przez dawno zaginioną cywilizację, wspominałem o koncepcji „pępka świata” wedle słów Arthur C. Clarke i końcu świata z 2012 r., który można było na szczycie przetrwać.
Z innych mitów i legend podawanych przez ludzi pracujących w Ramondzie muszę przytoczyć historię lądowiska dla UFO, inni wskazują że niezidentyfikowany obiekt latający spoczywa wewnątrz góry, mówi się również że Rtanj to ogromny starożytny grobowiec (stąd piramidalny kształt). Nie zabraknie również postaci czarownika. Według ludowej legendy zamek czarodzieja znajdował się na górze Rtanj, a w nim ukryte ogromne skarby. Jednak zamek z bliżej nieokreślonych powodów zniknął w górach, uwięziwszy bogatego czarodzieja w środku.
Rtanj to miejsce mocy – góra przekazuję unikalną i silna energię, stąd ludzie tutaj żyją dłużej, rośliny rosną większe, krowy dają więcej mleka, miód jest słodszy (rtansky med jest super co potwierdzam bo to jeden z przywiezionych suwenirów) Kompasy wariują a i zapis z kamer ma zakłócenia – oczywiście to zasłyszane informację nie potwierdzam niczego 🙂
Na koniec, jako miłośnik herbat, naparów różnej maści, na zboczach Rtanja rośnie „cudowna, lecznicza” roślina z której przygotowuje się napar: Rtansky Caj – kolejna po miodzie ciekawa pamiątka – przywiozłem z sobą kilka opakowań tego ziela. Doznania smakowe raczej dla koneserów.
Jak się przygotować do wejścia na Rtanj?
Jak pewnie się domyślacie, czytając mój opis góra nie przedstawia żadnych trudności technicznych. Rtanj przypomina mi nasze polskie Bieszczad – piękne połoniny i widoki zapierające dech w piersiach. Jeżeli lubicie Bieszczady to zakładam że ta góra tez się Wam spodoba.
VRELO – Rtanj
U stóp góry w wiosce Rtanj jest wspomniane powyżej miejsce mocy „Vrelo” obecnie dokładnie oznaczone, z ławeczkami, marmurową piramidą i instrukcją jak właściwie korzystać – na naszej pierwszej wizycie-energetyzowaniu we Vrelo poznaliśmy bliżej właścicielkę i menadżment hotelu – tak naprawdę dzięki temu spotkaniu przedłużyliśmy pobyt w Serbii i zostaliśmy na dłużej w Ramondzie – czyli magia góry działa 🙂
2 komentarze
Dzięki za sporą porcję przydatnych informacji. Przy pandemii jest więcej czasu na planowanie czegoś mniej popularnego i właśnie szukałem jak wyglądają szlaki i okolica.
Będziesz w okolicy – szczerze polecam. Takie trochę nasze Bieszczady ale piramidalny kształt samej góry mnie urzekł 😉 Do tego zaprzyjaźniliśmy się z ekipą hotelu u stóp Rtanja – planuję wrócić, lubię Bałkany więc może się uda.